poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 87

(Mała Czarna)
Przechodziłam właśnie przez park. Miałam sporo czasu.. Podeszłam do kiosku, kupiłam gazetę i rozsiadłam się z nią w ręku na pobliskiej ławce. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie dziwnej ( jakby mokrej ?) Izy w bluzie, i otoczonej ramieniem Harry'ego. What?
Nie wiele z tego zrozumiałam, artykuł - jak to w brukowcu - plotkarski, pełen przypuszczeń i oczywiście nierzetelny. Postanowiłam to z nią obgadać. Współczułam jej, bo pewnie teraz nie ma spokoju..
A z drugiej strony byłam ciekawa, co na to wszystko Niall.
 Ale musiałam iść do pracy. ( tak, JA do pracy :D)
Pogadałam trochę z moją ciocią - właścicielką sklepu odzieżowego- i zatrudniłam się u niej, żeby sobie trochę dorobić. Do Anglii leciałam dopiero za tydzień, więc -  czemu nie?
Tego dnia obsłużyłam kilka młodych dziewczyn, pomogłam starszej pani wybrać prezent dla wnuczki, młodej mamie bluzkę dla córki i kilku 'słiit ruszoffym dzieffczynkom' słit ruszoffe dodatki do ich słitt ruszoffego image'u....że też matki pozwalają im tak wychodzić z domu (?)
Pracuję codziennie po 6 h. Od 8 do 14.
I akurat wtedy musiało się rozlać. Lało jak z cebra.
- Kochanie, chyba nie idziesz na piechotę! - powiedziała zmartwiona ciocia - Może ktoś po ciebie przyjedzie?
- Hmn.. Taty nie ma, Marlenka u koleżanki.. Łukasz powinien być w domu..
- Co to za Łukasz ;> Narzeczony?
- Cioooociuuuuuu...
- No co pytam tylko. A właśnie - ile jeszcze będziesz w Polsce?
- Wylatuje za tydzień.. Końcem lipca.
- Uuu.. To szkoda. Ania musi się pospieszyć..
- Z czym..
- No prosić na wesele. Będzie w październiku.
- To jednak się pobierają?
- Tak, tak ;) Ale jak widzę osobę towarzyszącą już masz. - powiedziała, patrząc na wchodzącego do sklepu Łukasza
- Ciociuuuu....
- Dzień dobry. - przywitał się chłopak
- Wtam, witam.
- Na co potrzebujesz towarzysza? - spytał mnie
- Na wesele.
- Kiedy?
- W październiku.
- Hmn.. zdaje się, że mam wtedy wolne;p
- To dobrze ;D
- Okej, okej. Ja was nie trzymam - zmykajcie. :)
- Pa ciociu, do jutra.
- Do widzenia.

Opuściliśmy sklep.

- Czyje to wesele?
- Kuzynki.
- Aha.
______________

Wróciliśmy do domu.
- Czyli mam rozumieć, że awansowałem na stanowisko Twojego chłopaka?
- No na to wygląda ;)
- No to fajnie.. ;p Co dziś robimy?
- Hmn... idziemy na zakupy!
- Po cooo?
- Żeby zrobić zapasy do Anglii..- powiedziałam
- Mało tam spożywczaków? - popukał się w czoło
- Ale Iza mnie zamorduje, jak jej nie przywiozę Polskiego jedzenia. A przynajmniej  przepisów. Wstąpimy do babci. - odparłam
- ?
- No po przepisy.. na pierogi i takie tam.
- Ale ty będziesz gotować?
- Chyba cie coś boli! Będziesz musiał mi pomagać..
- No dobra...
- No to już, kto prowadzi?
- Ja.




czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 86

(oczami Klaudii)
Ogarnęłam się powoli. Były wakacje. Niedługo koniec lipca, a ja miałam to tracić przez L..
nie.! Bałam się nawet pomyśleć jego imię.
To już koniec.
Byłam na dzisiaj umówiona z Danielem.
Poszliśmy oczywiście do MSC.
Zamówiłam ogromneeeego shake'a.
Objadanie się to najlepszy sposób na złamane serce. W tym momencie nie liczyły się dla mnie dodatkowe kilogramy.
- Co robisz w Anglii? - spytał chłopak
- Studiuję. I mieszkam z koleżankami.
- Aha.. Myślisz zamieszkać tu na stałe?
- Nie. chyba niee.. Poza tym to dom Magdy więc wiesz.. Kiedyś trzeba będzie znaleźć coś swojego.. ale to pewnie w Polsce. A ty co tu robisz?
- Ja? Odwiedzam rodzinę.
- A jak jest  w Australii?
- Fajnie:D Ale i tak wolę Polskę.. Gdyby nie praca taty, już dawno wróciłbym do kraju. - odparł chłopak
- To kogo tu masz?
- Kuzynkę i wujka.
- Aha.. fajnie;) - mruknęłam
- No nawet.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy do baru weszła Eleonore. I razem z nią Lou.
Nie zauważył mnie na szczęście. Zresztą jak miał mnie zauważyć, skoro cały czas był wpatrzony w tą....dziewczynę.
Przywołałam się do porządku.
Ale nie mogłam tu być, kiedy był tu również Lou.
- Ekhem.. stało się coś? - zapytał Daniel widząc moje zdenerwowanie
- Mhm... trochę mi słabo.. może chodźmy się przejść?
- Okkeyy? Jak chcesz.
- Tak chodźmy.
Wymknęłam się niezauważona przez Lou. I dobrze.
Pochodziliśmy z Danielem trochę po parku i uspokoiłam się.
Jednak moje myśli cały czas krążyły wokół mojego byłego.
- Halo.. Klaudia? - zapytał zniecierpliwiony Daniel
- yy.. słucham? - zapytałam rozdrażniona
- Pytałem czy nie masz nic przeciwko, żebyśmy umówili się na jutro?
- Nie..Tzn. Tak. Tzn. nie. - pogubiłam się
- ?
- Wiesz.. nie najlepiej się czuję. Umówimy się innym razem. Ok?
- ...dobra.
- Ja musze.. muszę już iść.
- Okkej.
- To.. cześć.
- Na razie.

I poszłam. Nim dotarłam do domu zaczęło padać, i weszłam do mieszkania cała mokra. Iza była u siebie.
Przebrałam się, zjadłam coś i zamknęłam się w pokoju. Rozglądnęłam się po pokoju.
Mój wzrok spoczął na zdjęciu. Moim i Lou.
Wzięłam ramkę do ręki i cisnęłam nią o podłogę.
Szkło rozbiło się i rozproszyło po całym pokoju.
Wzięłam ostrożnie zdjęcie, ale przecięłam palec kawałkiem szkła.
Czerwone krople zaczęły się powoli sączyć na słoneczną fotografię.
Po chwili dołączył do nich moje łzy.

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 85


(Mała Czarna)
Wróciliśmy do domu po dniu spędzonym w Krakowie. Aquapark jest świetny.
- Hejka, wreszcie jesteście. - powiedziała Marlena
- A ty nie u Aśki?
- Zmiana planów. Aśka będzie tu za - zerknięcie na zegarek - 5 minut.
- Niech zgadnę? - spytałam patrząc na nią podejrzliwie.
- Wiadro popcornu, kilka butelek FRUGO i pepsi, bita śmietana w spreju...- wyliczała
- A kawior i szampan do tego? - dopowiedziałam złośliwie
- Mam! - powiedziała, wystawiła mi język i uciekła do kuchni
- No to ja idę do sklepu.
- A ja? - zapytał Łukasz.
- A ty chodź..
- Poo cooo?
- Przecież nie będę tego niosła!
                               *            *           *
Siedziałam w pokoju. Dziewczynki dostały kolacje i teraz 'spały' grzecznie. ( oglądały filmy, urządzały bitwę na poduszki co chwilę wybuchały śmiechem. Na szczęście nie było słychać ich tak bardzo, żeby sąsiedzi dzwonili po policje.. Była dopiero 23.)
- Hejka. - wszedł do mojego pokoju Łukasz
- yyy... hej?
- Co robiiisz?
- Bende go zjad!
- ?
-  śmieje z filmików na yt. Niekryty Krytyk i te sprawy.. a ty?
- Nudze się.
- To chodź.
- Gdzie? - dalej stał w drzwiach
- No tu. - odparłam pokazując mu miejsce obok mnie
- yhm... okejj
- Spokojnie, nie rzuce się na ciebie :D
- ty może nie, ale ja to nie wiem.. - mruknął
- Co tam mruczysz? - nie usłyszałam
- Nic, nic.
- To co oglądamy.
- Może to?

Przesiedzieliśmy nie wiem ile przy filmach na laptopie. Musiałam usnąć, bo pamiętam tylko, że ktoś (zapewne Łukasz) przykrył mnie kocem, pocałował, pogłaskał po policzku i wymknął się cicho z pokoju.

                 *                     *                        *
Rano obudził mnie zapach gofrów. Nieco zaspana i nieogarnięta zeszłam do kuchni.
Przy stole siedziały Joasia i Marlena, a pośród miski z ciastem, gofrownicy, dżemu, truskawek i bitej śmietany krzątał się Łukasz.
- Cześć ko... ekhem.. - pauza - cześć. - powiedział widząc mnie w drzwiach
- Hejka skarbie. - powiedziałam ziewając - Hej małaa! Smacznego dziewczyny;)
- Chętna na gofra?
- My już tyle. - powiedziała Asia
- Ja się skuszę. Co będziecie robić? - powiedziałam
- Teraz idziemy na basen, później na lody a potem przyjeżdżają po nas rodzice Asi. Macie dzisiaj chate wolną! - dodała uśmiechając się złośliwie moja siostra
- Zmykajcie - ale już! :D
Przed drzwiami wejścio(i wyjścio)wymi Marlenka zatrzymała się, mrugnęła do mnie i powiedziała:
- Twój chłopak robi pyszne gofry!
- Spadaj!;P
- Paaa! - krzyknęły i już ich nie było
- No gdzie ten mój gofr? - zapytałam
- Tutaj. - powiedział  machając mi przed nosem talerzem z górą truskawek, bitej śmietany i czekolady.
Wyciągnęłam ręce, a on zniknął mi sprzed nosa.
- Nie tak łatwo.
Popatrzyłam na niego ze znużeniem
- Nie dręcz biednego, niewyspanego człowieka... - mruknęłam
- Dobre się spało? - spytał czule
- Tak, dziękuję za kocyk i buziaka na dobranoc, a teraz dawaj gofra!
Na słowo 'buziak' lekko się zarumienił.
- Musisz sobie zasłużyć!
- O_O Jaaaak?
- Nie wiem, wymyśl coś.
Udawałam, że go obejmuję próbując wyrwać mu zza pleców talerz z gofrem.
- Nie no... Wymyśl coś lepszego, bo ci nie dam tego gofra.
Popatrzyłam na niego jak na wariata. Pomyślałam chwilę i zobaczyłam do czego on zmierza. Przed oczami mignęły mi wydarzenia ostatnich  tyg. odkąd zerwałam z Nico.
- Ty głupkuuuu! - powiedziałam - To tobie tylko o to od początku chodziłoooo... Jesteś perfidny, wstrętny, obrzydliwy, okropny, wstrętny, manipulant, idiota, wredny i...i..i .kocham cie!
Pocałowałam go. Z wrażenia odłożył talerz z gofrem na blat kuchenny.
Popatrzyłam mu w oczy. Uśmiechnęłam się złośliwie, wzięłam talerz i poszłam do swojego pokoju.
Położyłam się na kanapie, włączyłam TV i 'z banankiem na twarzy' zaczęłam wyjadać truskawki.

Rozdział 84

(Oczami Klaudii)
Był to mój dawny znajomy, który wyprowadził się do Australii.
- Nie wiem czy to ty, ale jesteś strasznie podobna do mojej znajomej Klaudii,,
- Daniel?
- To ty? Klaudia?
- No..
- Kupe lat..
- Taak.. wiesz co, pogadałabym dłużej, ale źle się czuję.. przepraszam..
- Odprowadze cię do domu, co ty na to? Gdzie mieszkasz?
- Dzięki.. Tam niedaleko..
Szliśmy razem, mało rozmawialiśmy.
- Okeyy.. Tu jest mój numer. Zadzwoń to kiedyś się spotkamy;)
- Ok. Spoko. - powiedział chłopak
- Dzięki. Pa.

Weszłam do domu. Rzuciłam się na łózko i zaczęłam płakać.
Łzy leciały same. Przypomniałam sobie słowa Magdy.." Nie płacz, bo łzy to pierwsza oznaka słabości. Jedna  zobaczona łza, powie o tobie więcej, niż kilka kartek życiorysu."
Nie wiem czy dokładnie to powiedziała.. Szumiało mi w głowie.. Jak zwykle za dużo wypiłam..
U nas jedynie Czarna umiała zachować 'umiar'. Tyle, że ona nawet na narkotyki się uodporniła..Ja jeszcze się tego nie nauczyłam.. Na dodatek to zerwanie z Lou wytrąciło mnie z równowagi..
Myśli bezładnie krążyły mi po umyśle. Byłam zmęczona, pijana i smutna, Zasnęłam.

* * *
Obudziłam się rano. Czułam się trochę lepiej.
Zeszłam do kuchni.
- Cześć. - powiedziała Iza na mój widok
- Hej.. Gadałaś z Czarną? - spytałam chcąc uniknąć tematu wczorajszej nocy
- Taaak.. na GG.
- I co kiedy wraca?
- Za kilka dni.
- Aha..
Iza była coś mało rozmowna.
Nie wnikałam. Nie chciałam, żeby dowiedziała się co się dzieje.
Ona też widocznie chciała coś ukryć..
Zjadłam lekkie śniadanie i poszłam do siebie,
Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach.
Weszłam na jakąś stronę.
Na pierwszy plan wybijały się zdjęcia Harry'ego i Izy...
No to już wiem czemu ona nie chciała ze mną rozmawiać.
Nie bardzo wiedziałam co mają oznaczać te foty i dopiski pod nimi.
Kliknęłam "1D" i zaraz wyskoczyły mi również zdjęcia Lou i Eleonor.
I znowu..
Zaczęłam płakać..

Rozdział 83

(oczami Izy)

...
-Możemy już iść.??- spytałam
-Ymm. jasne.
I poszliśmy do samochodu.
Oczywiście jutro w prasie będą nasze zdjęcia. Teraz najbardziej chciałam być w domu, pić kakao i oglądać `Twój na zawsze`.Ale tak nie było. Weszliśmy do auta.
-Przepraszam.- zaczął Harry
-Za co.?? Nie było tak źle.
-Naprawdę.? Myślisz, że Ci uwierzę.'
-No dobra. Myślałam, że będzie inaczej. Bardziej prywatnie itp.
-Teraz już wiesz, dlaczego Niall nie zabiera Cię na różne gale itd.
-No tak... Jednak nie tak fajnie być sławnym. Niby już to wiedziałam od dawna, ale teraz to była masakra.
-No widzisz co ja mam..
-Żeby wylać na kogoś colę.??
-......
Pojechaliśmy do domu chłopaków.  Weszłam do drzwi i poczułam dziwny zapach. Pobiegłam do kuchni. Zobaczyłam  dym nad mikrofalówką. Szybko zawołałam Harrego. Ten wziął gaśnicę i ugasił `pożar`. Obeszłam cały dom. Nikogo nie było. W łazience na górze znalazłam Horana. Był cały  naćpany. Spał pod prysznicem.
-Coś ty ze sobą zrobił.??- nic innego nie mogłam wykrztusić
Zawołałam Stylesa i zanieśliśmy go do pokoju. Położyliśmy na łóżku. Poszłam po kawę- dla siebie. Wypiłam     picie. Weszłam do pokoju Nialla. Nadal `spał`. Usiadłam obok niego i  zaczęłam oglądać jakiś film. Chwilę potem zasnęłam. Rano obudziłam się w łóżku Horana, w brudnych ciuchach.
-Cześć,- powiedział ... ?Niall.??
-Ymm... cześć.?
-Coś ze mną nie tak.?
-Nie.. a właściwie to tak.
-O co chodzi.?
-Już się na mnie nie gniewasz.?? Gdzie byłeś cały czas.? Każdy cię szukał. Aaaa... już wiem.. poszedłeś  po dragi. I co myślałeś.?? Że tak o sobie wrócisz jak nikogo nie będzie i co.?? Pobędziesz na haju. ...
Chciałam w tej chwili powiedzieć wszystko co mi leży na sercu. Ale nie mogłam. Nie mogłam pokazać po sobie, że jest mi przykro, że chce mi się płakać. Muszę być silna. Przypomniałam sobie  w tej chwili `lekcje` sprzed kilku lat. Czarna uczyła mnie jak nie pokazywać wrogowi swoich emocji. Ale przecież Horan nie  był moim wrogiem, tylko chłopakiem.
-A ty to co.?? Też pojechałaś sobie do wesołego miasteczka, bo co.?? Chciałaś być sławna i w gazecie.? Musiałaś przy tym wykorzystać Harrego... I jeszcze to niewinne spojrzenie. Jakby to było dla ciebie niespodzianką, że ktoś cię oblał. Mogłaś mi powiedzieć.. chciałem cię chronić przez mediami. Ale jak tak to idź sama na podbój świata. Droga otwarta..
...
...
...
W tym momencie mnie zatkało.
Co.? Ja.? Jak.?  Przecież to był przypadek. Styles nic mu nie powiedział.?? I że niby nie martwiłam się o niego.?? Niech zobaczy co to martwić się o swoją drugą połówkę...
-Nic nie powiem. Najchętniej był Ci wszystko wytłumaczyła, ale jak ty wiesz wszystko lepiej to proszę  bardzo...
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Zeszłam na dół. Na kanapie siedział Harry.
-Mogłeś mu powiedzieć.- rzekłam
-Myślałem że Tobie bardziej uwierzy.
-To się myliłeś...
Wyszłam z domu. Kilka minut potem byłam pod domem.  Zobaczyłam masakrę ludzi... z aparatami..?
O nie.. to byli reporterzy..
Weszłam tylnym wejściem. Na szczęście nikt mnie nie zauważył. Umyłam się i weszłam na laptopa. Na gg napisała do mnie Czarna. " Nie mogę jej nic mówić o wczorajszym dniu. Muszę udawać, jakby nic się nie stało"- pomyślałam
Rozmowa trwa......


`Udało się`
A teraz muszę coś wymyślić.. Ale ja nie mogę... Za bardzo lubię swoje życie...

wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 82

(Mała Czarna)
Słuchałam sobie spokojnie Amy Macdonald - Slow it down
I guess I've been
Running 'round town
and leaving my tracks,
Burning out rubber
driving too fast
But I, I've gotta slow right down
Gdy zobaczyłam, że Iza jest na GG.
Ja;Co u ciebie?
Iza; A nic.. Niall wyjada właśnie resztki z lodówki;p JOKE!
Ja; No ja myślę ;D
Iza; A jak tam u ciebie.. Łukasz poleciał z tb?
Ja; No
Iza; Uuuuuu... ;P
Ja; No co? :D
Iza; Ty wiesz co. ;P!
Ja; Oj przestań...
Iza; Oj Magda!
Ja; Nie.
Iza; Zobaczymy ;P Kiedy wracasz?
Ja; Nie wcześniej niż za tydzień, a co Niall tęskni? haha!
Iza; Ta.. on najbardziej;p A tak serio to jakoś tak głupio bez cb..
Ja; chata wolna.. ile imprez już zrobiłaś?
Iza; Dom w runie, a były tylko 3! :P 
Ja; To doprowadź to do porządku zanim przyjad ;)
Iza; Spoko.. ja kończe, idę z Niallem na miasto. Paaa ;8
Ja; pa ;)
Kochana Iza ;D Niech ona się martwi o swojego Niall'usia ,a nie o mnie. - pomyślałam
Dochodziła 9. Zeszłam dół do kuchni, zrobiłam naleśniki.. i jak dżiny w magiczny sposób w pomieszczeniu, zwabieni apetycznym zapachem pojawili się Łukasz i Lenka.
- Jak głodomory! - powiedziałam patrząc jak kolejna porcja naleśników znika z talerza
- Która godzina...o kurdeeee muszę lecieć na zajęcia. Ja zmykam .Pa! - Marlenka chwyciła w pośpiechu ostatniego naleśnika, torbę z przyborami malarskimi i pobiegła na warsztaty.
- Pa! - krzyknęłam za wybiegającą siostrą - A ty chcesz jeszcze?
- No jakbyś mogła :D- powiedział z uśmiechem a' la kot ze Shreka
- Masz tu jeszcze dwa. Tyle.
- Om nom nom ;p
- :D
Zjadłam swoją porcję i zastanawiałam się co by tu dzisiaj zrobić.
Tata wyjechał w interesach i była 'chata wolna'.
- Co dzisiaj robisz? - zapytał Łukasz wchodząc do mojego pokoju
- No właśnie nad tym myślę..
- To ja mam pomysł.
- Jaki?
- Jedźmy do Krakowa do Aquaparku ;)
- Jutro.
- Spoko ;)
- Bierzemy małą.
Mina mu zrzedła.
- Chociaż jednak nie.
Na jego twarzy zauważyłam zaciekawienie.
- No co?
- Nie nic. Dlaczego jej nie weźmiemy ze sobą?
- Bo ona jutro idze na cały dzień do koleżanki, potem u niej nocuje, a potem ta koleżanka przychodzi tutaj.
- O nie..
- O taak! Dwie 13-latki pod jednym dachem. To będzie straszne.
- Nie możemy się gdzieś wynieść?
- Nie zostawię ich przecież samych.
- Przecież jest gosposia i pokojówka.
- No i co z tego. Jak ty zrobisz im popcorn to będzie lepiej smakował.
- Że co?
- No co? Chyba mnie nie zostawisz samą z tymi dwoma potworkami?
- No nie..
- No to właśnie. Dzisiaj idziemy do kina i na pizzę, a jutro rano do Krakowa, tam Aquapark, obiadek i wracamy tutaj.
- Ta.. chyba samolotem.
- A dlaczego nie?
- Wiesz ile to kosztuje...
- Hmn.. - mruknęłam stukając w klawiaturę laptopa - Jakieś 3 tys zł.?
- Wolę pociąg - jęknął
- No cóż.. czemu nie?
- No to ok.
- No to ja idę.
- Do kina, teraz? Film jest ...
- O 15.30
- To gdzie...?
- Do sklepu.
- Po co..?
- Po FRUGO.
- Idę z tobą.
- Jak chcesz.
- Jakie?
- Czerwone, czarne i to takie z aloesem.A ty?
- Żółte, zielone i pomarańczowe.
- No to chodź.


Rozdział 81

(oczami Klaudii)

Bo był to Louis. Dopiero teraz gdy się mu przyjrzałam  zobaczyłam w nim mojego byłego.
Nie..
Nie, to nie mógł być on..
Nie..
Nie.. nie tęskniłam za nim.
Nie..
Nie. To nie mogła być prawda.
Ale niestety była.
 Bardzo brakowało mi Lou i jego zamiłowania do marchewek. Bardzo brakowało mi przytulania się do paskowanej koszuli, którą miał na sobie Lou. Brakowało mi tych chwil, gdy liczyliśmy się tylko my...
Ale i tych kiedy byliśmy w grupie. Ja. On. Iza. Czarna. Harry. Niall. Liam. Zayn. To były najlepsze chwile w moim życiu.... Tego nie mogłam zaprzeczyć..
A teraz co ja robię.?? Tańczę pijana z moim byłym.
-Chodź usiądź- powiedział do mnie Zayn, gdy zobaczył, że płacze. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że Lou się zmył. A ja zaczęłam mimowolnie płakać.Tak. Na dyskotece. Ja. On. Zayn. Mój płacz.
Bardzo cieszyłam się, że mam koło siebie Zayna. Rose zmyła się gdzieś. Zapewne z jakimś typkiem. Nie mam jej tego za złe. Ma swoje życie. Może się zadawać z kim chce, może robić co chce.
-Dzięki.- powiedziałam, gdy usiedliśmy z Zaynem przy stoliku
-Za co.??
-Za wszystko...- moja mina go przekonała.
Nawet nie odczuwałam tego, że byłam pijana. Cały czas myślałam o chwilach spędzonych z Louisem....
Zayn przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam uścisk.
-Idź.. dziewczyna na Ciebie czeka- powiedziałam do chłopaka.
-Może poczekać.
-Przecież widzę, że Ci się podoba.
-Na pewno.??
-No jasne. Ja idę do domu. Nie martw się dojdę sama.
-Jak tak to ja idę do niej..
-No, no. Idź, idź.
Malik poszedł na parkiet. Ja wstałam wzięłam torebkę i wyszłam z klubu.Szłam przez chwilę.  Trochę zakręciło mi się w głowie. Usiadłam na ławce w parku.
- Mogę się przysiąść.??- usłyszałam czyiś głos.
-Jasne.
Dopiero po chwili zobaczyłam , że był to chłopak.
Bardzo ładny chłopak.
Poznałam go.. kiedyś.
 Był to................